Dodatkowo
udało nam się kupić stół, cztery krzesła i kredens. Wszystko to za szalone
80euro. I nie są to byle, jakie meble a porządne dębowe praktycznie niezniszczone
cudeńka.(mmm kocham kringloopy, więc poświęcę im osobnego posta). Dzięki wielkie dla Misia i spółki za noszenie, wożenie, targanie po schodach ustawianie i przestawianie :)
O czym
chciałam napisać...Pewnego pięknego wtorkowego poranka Zabrzu poszedł wystawić
śmieci ( w wtorki do 10 rano należy postawić śmieci na chodniku i zabiera je
śmieciarka). Po chwili słychać domofon. Michał wyszedł na klatkę i słyszę
jakieś holendersko-angielskie bełkotanie. Wrócił z jakąś ulotką w ręce.
-Misiu, co
chcieli śmieciarze? -
-Yyyy, jacy
śmieciarze?
-To nie byli
panowie od śmieci, czepiać się o źle zawiązane worki?
- Nieee to
byli świadkowie Jehowy
-Coooo!? Serio,
ale super!
-Czemu Ty
się cieszysz z świadków jehowy?
- Bo oni są
WSZĘDZIE! Patrz prawie jak w domu! Dawaj ulotkę!
Ulotka
niczym się nie różni tylko tym, że jest po holendersku i nic nie rozumiem, aaa!
i ma QR kod, czyli trochę nowocześni niż u nas. Jednak ucieszyła mnie ta
wizyta. Poczułam się swojsko.
Cała górna ceglana kondygnacja gdzie jest duże okno, i małe okno z okiennicą jest nasza. Szare drzwi są wejściowe. My jesteśmy 8a :) |
prawdziwie holenderska posiadłość, miło:)
OdpowiedzUsuń