Wojna pieczarkowa

Udało nam się znów trafić na tę samą zmianę, więc mamy dla siebie z Misiem więcej czasu. Codziennie robimy jakieś śniadanie i ostatnio jedno takie skończyło się płaczem.

-Kochanie może ja bym jakąś sałateczkę zrobił?- Zaproponował Zabrzuś

-Ależ jasne Misiaczku, do kiełbaski jak znalazł-, Bo kiełbaskę i chlebek z Polski nam Piotrek przywiózł! No, ale tak sobie gruchamy, ćwierkamy, Misio kroi ja nakrywam do stołu, tam kukurydzka tam groszek....mniam mniam. No i nagle patrzę a tam w misce z sałatką surowe pieczarki pokrojone, a ja bardzo nie lubię surowych pieczarek - wszystkie inne tak, ale nie surowe.

Ja jestem pewna, na 100%, że powiedziałam:
- O nieee najcudowniejszy Misiu, dlaczego dałeś surowe pieczarki? Ja nie lubię za bardzo - łagodnym i spokojnym tonem. Jestem naprawdę pewna. Jednak Michał słyszał to w wersji:

- Aaaa! Czemu dałeś surowe pieczarki? Wiesz, że ja nie jem? Dlaczego? Dlaczego? Bla bla...- I najgorsze, że on też jest pewien, co słyszał, bo rzucił łyżką i stwierdził:

-To rób sobie sama!- Na co ja nie wiedząc, co robić jak zwykle zrobiłam to samo....rozpłakałam się. I jak zwykle podziałało, bo przytulił poklepał i powiedział, że mogę pieczarki wybrać i oddać mu na talerz, ( czego zazwyczaj mi nie pozwala robić). Jednak dalej do konsensusu w kwestii tego, co kto powiedział nie dotarliśmy. Z pieczarkami ogólnie jest więcej kwestii spornych. Bo Ukochany mój uważa, że najbardziej trująca część pieczarki to noga jest. A ja najbardziej lubię z pieczarki nogę. No i jak on obiera to nie
pozwala mi nigdy wrzucać do niczego tej pieczarkowej nogi. Jak misio nie patrzy, to szmugluję te nogi z pieczarek do potraw. I żyjemy, wiec chyba nie jest aż tak trująca. Swoją drogą te pieczarki tu są jakieś dziwne. Nie maja smaku jak u nas. Zresztą Holandia jest największym producentem pieczarek w UE na drugim jest Polska, ale uważa się, że nasze są lepszej, jakości. Szukałam w ogóle informacji na temat holenderskich pieczarek i pomijając artykuły o hodowcach pieczarek, którzy handlują ludźmi znalazłam "Czas na Pieczarkę - Stowarzyszenie Branży Grzybów Uprawnych" i "Pieczarki - biuletyn producenta pieczarek".

Fascynujące! Nie spodziewałam się, że znajdę takie źródła informacji! Ba, że one w ogóle istnieją!

 A! Po drodze jeszcze były walentynki! I pierwszy raz miałam tak romantycznie! Michał jeszcze wtedy był na pierwszą zmianę i nim wyszedł do pracy obkleił dom żółtymi karteczkami z tekstami romantycznymi od serca. Jak wróciłam z pracy czekał na mnie bukiet czerwonych róż potem wino, maliny i śpiewanie na singstar przez całą noc. A co ja? Ducha romantyzmu za grosz nie mam, więc dałam mu kupon na sklep ps3. I obiad zrobiłam w sumie miał być walentynkowy, więc naparzałam tłuczkiem do mięsa po foremce do pierniczków w kształcie serca żeby z kurczaka zrobić mięsne serduszka. Niestety po upieczeniu wyglądały jak pośladki. No cóż...Misio dostał pośladki w sosie pomidorowym i kupon na playstation, co by sobie jakąś grę mógł kupić....



0 komentarze:

Prześlij komentarz